Wiele pytań i problemów, jakie faceci mają w relacjach damsko-męskich dotyczy tego, jak zainteresować sobą dziewczynę. Od wielu lat ten temat cieszy się ogromnym powodzeniem. Powstają całe strony, projekty, setki artykułów i materiałów rozbijających na czynniki pierwsze kwestię zainteresowania sobą kobiety. Wymyślono całe systemy, strategie i schematy, by osiągnąć ten cel.
Wszyscy od wielu lat dwoją się i troją, by znaleźć odpowiedź na to fundamentalne pytanie. Co więcej, każdy ma swój system i swoją prawdę. Problem leży jednak dużo, dużo głębiej niż w tym pytaniu. To tylko wierzchołek góry lodowej, a odpowiedzi należy szukać zupełnie w innym miejscu.
Problemem nie jest to pytanie, problemem jest potrzeba zadawania takiego pytania. Dlaczego w ogóle chcesz czymś zainteresować kobietę? Dlaczego uważasz, że powinieneś zrobić coś dodatkowego, coś specjalnego, coś ponadprogramowego? Dlaczego nie jesteś przekonany o tym, że Ty sam nie wystarczysz i potrzebujesz dodatkowych narzędzi, które Ci pomogą?
Dialogi wewnętrzne
Wyobraź sobie sytuację:
Stoisz na dworcu i kilka metrów od siebie widzisz dziewczynę: ma wysportowaną figurę, jest modnie ubrana, ma śliczną buzię i kipi od niej sex appeal. Podjąłeś decyzję, że chcesz ją poznać i w Twojej głowie zaczynają krążyć myśli:
- Co by tu powiedzieć, by się mną zainteresowała?
- Jak wywołać uśmiech na jej twarzy?
- Jak zacząć, by zechciała ze mną porozmawiać?
- Jakiego otwieracza powinno się użyć, gdy dziewczyna stoi na dworcu?
- Jaki tekst by ją rozbawił i oczarował?
Jakie nieświadome procesy zachodzą w Twojej głowie?
Widzisz dziewczynę > Chciałbyś do niej podejść i powiedzieć 'Cześć’, ale obawiasz się, że to za mało, że nie wystarczy > Zaczynasz szukać w głowie pasującego do danej sytuacji tekstu, który oczarowałby ją Twoja osobą > Próbujesz przypomnieć sobie wszystkie artykuły, raporty i materiały, które przeczytałeś w nadziei, że coś super kreatywnego przyjdzie Ci do głowy > W końcu coś sobie przypominasz i jej to mówisz lub dalej masz pustkę w głowie i widzisz jak odchodzi
Teraz zejdźmy jeszcze poziom niżej i zastanówmy się dlaczego w ogóle się nad tym wszystkim zastanawiasz? Te wszystkie dialogi wewnętrzne są skutkiem, a nie przyczyną. Co w takim razie nią jest?
Przyczyną jest Twoja wiara w to, że Ty sam nie wystarczysz. Nie jesteś wystarczająco dobry, przystojny, bogaty, bystry, kreatywny, spontaniczny, seksualny, umięśniony, wyluzowany itd.
Typowe myślenie w podobnych przypadkach wygląda następująco:
„Ja sam, taki jakim mnie Bozia stworzyła – to niestety za mało, by ta piękna kobieta mnie zechciała. Ona jest taka ładna, zgrabna, śliczna i seksowna. A ja taki zwykły, przeciętny, szary i byle jaki. Nie ma szans bym zainteresował ją swoją osobą. Z czym do ludzi? No, chyba że będę znał jakiś dobry i sprawdzony otwieracz, po którym pomyśli, że jestem kreatywny, spontaniczny i zabawny. Do tego przydałaby się jeszcze jakaś dobra historyjka, dzięki której uzna mnie za dominującego i męskiego. Gdybym był atrakcyjny fizycznie, nie musiałbym niczego robić, ale nie wyglądam jak model i niestety muszę nauczyć się dobrze bajerować”.
Każdy, który zadaje pytanie 'jak zainteresować kobietę’, wierzy w to, że on sam nie jest wystarczająco interesujący dla niej. Dopiero musi dotknąć ją w jakiś specjalny sposób, zrobić show na parkiecie, pochwalić się, że zna właściciela w klubie, powiedzieć wystrzałowy komplement, mieć markowe ciuchy, ułożyć odpowiednio fryzurę, zatrzymać ją w stylu bad boya, podjechać drogim samochodem albo zacząć ze sprawdzonym otwieraczem, który 'zawsze wchodzi jak w masło’. Każdy z tych sposobów to tylko kolejna metoda na zamiatanie Twojego lęku przed brakiem akceptacji pod dywanik.
Sprytny przemysł, który na Tobie zarabia
Dopóki nie zmienisz zdania o samym sobie, zawsze będziesz łatwym kąskiem dla wszystkich, którzy to wykorzystują. Na każdym kroku wciskają Ci nowe perfumy, które przyciągną każdą kobietę, sportowe samochody, do których foczki same wskakują, kolejne odżywki, dzięki którym do Twojego ciała dziewczyny same będą się lepiły, modne ubrania, bo przecież wygląd to podstawa czy nietuzinkowe sposoby na randkę, po których będzie mokra na myśl o Tobie. Brzmi znajomo?
Specjaliści od marketingu dobrze wiedzą czego się lękasz i sprzedają Ci odpowiednie produkty, twierdząc, że dzięki nim nie odgonisz się od dziewczyn. Otwórz pierwszą lepszą gazetę dla facetów lub pooglądaj reklamy między meczami piłkarskimi. Gdy potem ja próbuję Cię uświadomić, że wygląd (przeczytaj artykuł: Czy wygląd ma znaczenie?) czy kasa nie mają większego znaczenia, to Tobie tak ciężko w to uwierzyć, bo przecież w gazetach i TV mówią inaczej. A przecież to oni wiedzą lepiej, co jest dla Ciebie dobre. Czas się obudzić ze zbiorowego snu, którzy wszyscy śnią.
Próba odpowiedzi na to pytanie to syzyfowa praca. Kręcenie się w koło i oddalanie się od odpowiedzi. W ten sposób nigdy nie osiągniesz wolności, bo cały czas będziesz szukał lepszych sposobów, by przypodobać się kobiecie. Będziesz musiał non stop być na bieżąco z tym, co modne i wydawać fortunę na ciuchy i stylówę, katować się na siłowni, by utrzymać minimalny poziom tkanki tłuszczowej, pilnować, by Twój telefon i samochód nie stały się niemodne i cały czas uaktualniać zestaw rutyn i otwieraczy, by się nie przeterminowały. Znam ogromną ilość ludzi, którzy od lat tkwią w podobnych iluzjach i im starsi i bardziej doświadczeni są, tym większą przykładają do tego uwagę.
Jakakolwiek próba odpowiedzi na to pytanie, jak zainteresować kobietę jest z góry skazana na porażkę. Jedynym sposobem, by stać się wolnym facetem, jest przestać zadawać to pytanie.
Po uświadomieniu sobie tego nagle odpowieź staje się bardzo prosta:
Jak zainteresować sobą kobietę? = Nie próbować tego robić!
Zastanów się przez chwilę nad tym, co może kryć się w Twojej głowie. Jeżeli zastanawiasz się co zrobić, by spodobać się kobiecie i przypaść jej do gustu, to równolegle oznacza, że jeszcze się jej nie podobasz i nie jesteś dla niej wystarczająco dobry. To tutaj leży przyczyna niepowodzeń, nieudanych podejść i porażek. To, co Ty sam o sobie uważasz i jak postrzegasz siebie samego.
Dziewczyna nie ma nic do tego. To Ty dyskwalifikujesz się, zanim jeszcze do niej podejdziesz. Ona jeszcze nie zdążyła się odezwać lub zareagować, a Ty już przegrałeś – sam we własnych oczach. Podjąłeś za nią decyzję, że jej się nie podobasz i nie jesteś jej godzien. Za nią stwierdziłeś, że nie jesteś wystarczająco interesujący i musisz uciekać do sztuczek i gierek, by ją oczarować.
NAzywam takie sytuacje strzałem w kolano. Sam skazujesz się na przegraną i to jeszcze zanim podejdziesz do kobiety! Sytuacje są różne, ale wynik ten sam. Najgorsze jest to, że możesz mieć wrażenie, że masz właściwe przekonania, a i tak wciąż się sabotujesz.
Początkujący i zaawansowany uwodziciel
Idąc dalej tym tropem, można by wyszczególnić dwa poziomy – początkujący i zaawansowany, ewentualnie przegrany i zwycięzca lub niedoświadczony i uwodziciel.
1. Nie mam szans, ona jest dla mnie za dobra i na pewno się od niej odbiję. Nie ma sensu próbować, to nie dziewczyna dla mnie, to nie moja liga. Musiałbym być przystojny i bogaty, by podrywać takie dziewczyny.
Na tym poziomie świadomie czujesz się gorszy niż ona. Co więcej, już na dzień dobry oczekujesz negatywnej reakcji. Jeżeli w to wierzysz i dodatkowo tego chcesz, to nie dziw się, że tak właśnie jest. Podobnie jest z ludźmi, którzy są sceptycznie nastawieni do całego świata i cały czas narzekają. Prawo przyciągania i wiary jest bezlitosne w tej kwestii i nie ocenia Twoich przekonań, tylko daje Ci to, o czym najczęściej myślisz. Dlatego dostają jeszcze więcej tego, od czego próbują uciec. To dla nich kolejne potwierdzenie, że świat jest zły, pieniądze się ciężko zarabia, ludzie oszukują, kobiety lecą tylko na kasę i wygląd, a politycy kradną. I znów na każdym kroku będą widzieli potwierdzenie tego, w co wierzą. Dopóki sami się nie obudzą, świat jaki ich otacza nie stanie się lepszy.
2. Idę ją poderwać, ona będzie moja. Użyje swojego najlepszego podejścia, ono zawsze działa. Jej numer i majtki to tylko kwestia czasu.
Na tym poziomie nie oczekujesz już porażki, idziesz po wygraną, wierzysz w to, że osiągniesz sukces. Jesteś przekonany o tym, że masz już właściwe przekonania i pozostaje Ci już doświadczać i budować swój harem. Teoretycznie jesteś po drugiej stronie i możesz uważać się za eksperta, kozaka i dobrego uwodziciela. Sęk w tym, że znów strzelasz sobie w kolano. Co prawda masz już pozytywne oczekiwania, ale dalej to tylko oczekiwania, przez które później i tak pojawi się rozczarowanie.
Po drugie (tym razem nieświadomie) wciąż uważasz się za gorszego od niej, choć wydaje Ci się, że wcale tak nie jest. Zawsze przez krótki moment zastanawiasz się jak tym razem zacząć i co powiedzieć, by ją zdobyć i uwieść. Szukasz w swym arsenale sprawdzonych tekstów i rutyn, dzięki którym nie raz wylądowałeś w łóżku z kobietą. Choć o sobie masz już dobre zdanie (w przeciwieństwie do poprzedniego poziomu) to w głębi siebie wciąż uważasz, że piękne kobiety są bardziej wartościowymi istotami niż Ty. To Ty musisz o nie zabiegać, to Ty musisz się starać, to Ty musisz wymyślać kolejne teksty i metody, by je zdobywać.
To poziom, na którym większość osób się zatrzymuje i w nim zostaje. Sam w sobie stanowi ogromną pułapkę, z której ciężko wyjść. W ciągu wielu lat i setek poznanych ludzi zajmujących się mniej lub bardziej uwodzeniem, na palcach jednej ręki mogę policzyć tych, którym udało się z niego wyjść. Bardzo ciężko jest go przeskoczyć, bo wydaje się, że nie ma nic dalej. To już to, ziemia obiecana. Tym bardziej, że pojawiają się tu częste i liczne sukcesy z kobietami, a poziom ten ma wiele etapów. Od tych, w których nowych kobiet pojawia się kilka rocznie (to kilkanaście razy wyżej niż przeciętna statystyka) po nowe kobietę co kilka dni. Tutaj też tkwi wiele osób nauczających podrywania.
Sam przez długi okres w nim byłem i wydawało mi się, że to już to. Byłem przekonany, że osiągnąłem wszystko w uwodzeniu i nie ma już nic więcej. Jeżeli codziennie uprawiałem seks z minimum jedną kobietą, a czasem z dwoma lub z trzema, a do tego za każdym razem jak wychodziłem do klubu – z kimś wracałem (a nie raz 2 razy w ciągu tej samej nocy), to znaczy że jestem Bogiem, osiągnąłem maksimum i nie ma lepszego ode mnie. Teraz po latach widze, że brakowało mi wtedy pokory, a z zaliczania kolejnych dziewczyn uczyniłem sport i sposób na poczucie się lepszym. Dopiero teraz widzę, ile jeszcze przede mną było i jak bardzo nieświadomy byłem. Wydawało mi się, że osiągnąłem ostateczny poziom i nic mnie już nie zaskoczy, a z perspektywy paru lat widzę, że tych poziomów jest dużo więcej i wtedy jeszcze raczkowałem.
Zobacz film, w którym w ciagu 25 minut rozkładam na czynniki pierwsze wszystkie poziomy uwodzenia:
Wartość, a uwodzenie
Jednym z częściej poruszanych tematów w dziedzinie uwodzenia jest kwestia wartości. Kiedy masz wyższą, kiedy niższą, jak obniżyć wartość kobiety, kto jest bardziej wartościowy itd. W rzeczywistości nie ma takich pojęć jak niższa czy wyższa wartość. Masz taką samą wartość co prezydent Stanów Zjednoczonych, żebrak leżący pod mostem czy Miss Polonia. Z całym szacunkiem dla osób, które stworzyły zasadę negów, ale to nic innego jak wielka bzdura. Od lat słyszę i czytam podobne rozmowy:
-Stary, ale poznałem sztukę!
-Opowiadaj!
-To była naprawdę dobra dupa, z najwyższej ligi! Podbiłem do niej i na dzień dobry trochę ją znegowałem. Niech wie gdzie jej miejsce i kto tu rządzi
-Konkret! I dobrze, z nimi trzeba krótko i bez pier**enia!
A jak by to brzmiało, gdyby powiedział co tak naprawdę siedziało w jego głowie?
-Poznałem niesamowitą dziewczynę!
-Opowiadaj!
-Tak mi się spodobała, że poczułem się dużo gorszy od niej. Bez dwóch zdań miała wyższą wartość i musiałem coś zrobić, by poczuła się tak źle, jak ja się czuję. Obraziłem ją i wyśmiałem. Dopiero wtedy, gdy zniżyła się do mojego poziomu, czułem się wystarczająco komfortowo, by zacząć z nią rozmawiać.
Każdy, kto bawi się w negowanie czy celowe ripostowanie kobiet, czuje się od nich gorszy. Gdyby tak nie było, po co miałbyś obniżać jej wartość? Na tym właśnie polega negowanie. Obniżasz jej wartość, by zrównała się z Tobą. Czyli na wejściu czujesz się od niej gorszy i obrażasz ją (oczywiście sprawnie wplatając w żart), by była bardziej podatna na podryw.
Twoja wartość niczym nie różni się od wartości kobiety. Gdy ją negujesz, pokazujesz swoją słabość i niedowartościowanie, a chyba nie chciałbyś być tak postrzegany?
Zdziwiłbyś się ile tak naprawdę jest między Wami różnic. Na pewnych poziomach, np. subatomowym, nie ma ich wcale, bo jesteście dokładnie tym samym (czyli energią). To jednak temat na zupełnie inny artykuł.
Podsumowanie
W pytaniu postawionym w tym artykule leży jeden z największych problemów społeczności uwodzicieli. Wszyscy szukają nie tam gdzie trzeba, a odpowiedź znajduje się w nim samym. Zresztą to nieodosobniony przypadek. Ta sama kwestia dotyczy problemu wyglądu zewnętrznego, kasy, openera i wszystkich innych najczęściej poruszanych dogmatów. Planuję krok po kroku wszystkie je obalić i pokazać, że większość prawd, w jakie faceci bezkrytycznie wierzą, tylko ich ograniczają.
Gdy następnym razem pojawi Ci się w głowie takie pytanie, zastanów się, po co w ogóle chce ją zainteresować? Nie bądź na siebie zły, że Ty również zadajesz sobie takie pytanie. To skutek nawyku myślowego. Jeżeli nigdy nie pracowałeś nad swoimi przekonaniami lub ktoś nie zrobił tego za Ciebie (np. Twoi rodzice), to prawdopodobnie jest to automatyczne przyzwyczajenie. Na szczęście z żadnymi przekonaniami się nie rodzimy, wszystkie nabywamy. A jeżeli je nabyliśmy, to możemy się ich równie dobrze pozbyć i zamienić takimi, które nie będą nas ograniczały, tylko uwolnią nasz potencjał. Szerzej o tym pisałem w artykule: Czy istnieją naturale i czy uwodzenia można się nauczyć?
Pamiętaj, że to co myślisz o sobie, w prostej linii przekłada się na Twoje zachowanie i mowę ciała. Nie musisz niczego mówić, by ktoś z dużym przybliżeniem wiedział, jak się czujesz i co masz w głowie. Tym bardziej, jeżeli tym kimś jest dziewczyna, która ma większa łatwość w odczytywaniu i interpretacji emocji niż faceci. Nic Ci nie da sprawdzony tekst na podryw, jeżeli…[limit-article-here] wewnątrz jesteś niespokojny i roztrzęsiony.
Pamiętaj, że ludzie będą postrzegali Cię tak samo, jak Ty siebie postrzegasz. Jak zaakceptujesz, polubisz i pokochasz siebie, inni również będą Cię akceptowali, lubili i kochali. Co więcej, będziesz mógł to samo ofiarować innym. Bo jak dać coś, czego w sobie nie masz? Jak zacząć innych kochać, jeżeli nie kochasz samego siebie? Wystarczy, że zmienisz sposób, w jaki postrzegasz i myślisz o sobie, a z miejsca poczujesz różnicę w relacjach z innymi.
Jeżeli chcesz jeszcze lepiej zrozumieć ten proces, przeczytaj poniższy artykuł:
Logika, a uwodzenie: Jak zrozumieć kobiety i zrobić dobre wrażenie?
Zastanów się,
O’rety
Z google..:
- jak zainteresować sobą dziewczynę
Cześć
Fajny temat poruszyłeś i zawsze bardzo na czasie. Pewnie tezy jakie w artykule zawarłeś mogą wkurzyć niektórych trenerów uwodzenia i podkopać fundamenty sporej ilości PUA, tym bardziej jeśli są na poziomie nr 2 i mają dobre rezultaty. Skoro to dla kogoś działa to nie bardzo będzie chciał to zmieniać na rzecz pracy na głębszym poziomie. Myślę, że wejście na ten głębszy poziom może być dla większości PUA niezbyt komfortowe bo wtedy zdadzą sobie sprawę, że system jaki sobie stworzyli jest oparty na złych założeniach i kosztowny i nie buduje rdzennej pewności siebie, samoakceptacji, wewnętrznej charyzmy etc…tylko szuka substytutów, protez etc.. Niemniej jednak jeśli ktoś się otworzy na koncept, jaki opisałeś i zacznie pracę nad sobą może poczuć się wolny i oświecony trochę. .Podoba mi się to co napisałeś, naprawdę bardzo dobry artykuł obalający mity i budzący ze społecznego Matrixu. Czekam na ciąg dalszy tematu… Pozdrawiam Tomek
Dziękuje O’rety. Bardzo mnie poruszyły te słowa, które napisałeś.
Nasunęły mi się 2 rzeczy:
1. Fajnie gdybyś opisał „3. poziom”. Jak się domyślam chodzi o wewnętrzną pewność tego że jest się wartościowym facetem bez względu na innych. I wtedy podchodzisz do kobiety po prostu bo jest to dla Ciebie przyjemne, sam ten proces i nie zastanawiasz się w ogóle nad jej zainteresowaniem, po prostu bierzesz od życia to co chcesz. A jeśli ona sobie pójdzie to nawet się nie zastanowisz nad tym dlaczego, tylko pójdziesz dalej cieszyć się życiem i nagle zobaczysz inna dziewczynę z którą będziesz chciał porozmawiać i to zrobisz. Kojarzy mi się to z postawą małego dziecka, które podchodzi do innego dziecka w piaskownicy i zaczyna po prostu wspólną zabawę. Napisz coś więcej o tym kolejnym „poziomie” 🙂
2. Tuż po przeczytaniu tego artykułu, chciałem Ci wyrzucić, że wiadomo że ludzie różnią się wartością. Bo oczywiście każdy jest człowiekiem i ma wynikające z tego prawa typu prawo do wolności itp., ale ludzie różnią się doświadczeniem życiowym, jedni myślą negatywnie inni pozytywnie. Piękne kobiety są komplementowane od dziecka ze względu na ich wygląd i CZUJĄ się silne i zdobywają świat, sławę i pieniądze, a wielu facetów czy zakompleksionych dziewczyn dołuje się choćby właśnie swoim wyglądem czy biedą i NIE CZUJĄ się silni, tylko słabi.
Po dłuższym namyśle stwierdzam, że owszem sukces finansowy różni ludzi. Ale odstawiając go na bok to faktycznie wydaje mi się że wszyscy jesteśmy równi. Bo każdy może każdemu dać o wiele więcej niż swoja kasę czy ciało – po prostu dać siebie w sensie swojej pozytywnej aury, miłości do ludzi, ciepła i seksualności. I w tym sensie każdy jest równy. Tylko wspomniane czynniki zewnętrzne – finanse/wygląd/sukces życiowy lub jego brak – przysłaniają człowiekowi jego własną wartość i on o niej zapomina albo dusi ja w sobie i chowa przed światem, bo myśli że ważniejsze jest to co na zewnątrz. Ktoś mi kiedyś powiedział: „Jesteś równy wśród równych”. Teraz już rozumiem.
Dzięki jeszcze raz
Ciekawy artykuł, ukazuje nowe podejście do tematu. Mam jednak parę uwag:
1. Twierdzisz, że używanie negów, wyszukanych otwieraczy, czy innych tego typu rzeczy świadczy o niskim poczuciu własnej wartości i uważaniu się za gorszego od kobiety. Czy nie jest jednak tak, że gdy jest się już w owej ziemi obiecanej i odnosi się pełno sukcesów na polu relacji, to automatycznie podnosi się jednak własna samoocena i wiara we własne możliwości, nawet jeżeli nosi to pewne znamiona dowartościowywania się i szukania akceptacji? Można poczuć się wówczas najlepszym i niezwyciężonym, bo przecież użycie paru negów było jedynie środkiem do osiagnięcia celu, metodą, która okazała się przecież być skuteczną. Cóż zatem z tego, że przy okazji poczuło się lekki dyskomfort z konieczności jej użycia, skoro wcześniej będąc jeszcze na poziomie pierwszym i nie stosując jej nie miało się żadnych rezultatów lub miało niewiele, co powodowało właśnie gorszy stan emocjolalny i gorsze samopoczucie oraz myślenie na swój temat.
2. Przyznajesz zresztą sam, że te motedy są skuteczne i stosowałeś je przez wiele lat, jaką zatem propunjesz alternatywę dla nich? O ile negi mają obniżyć wartość kobiety, to o tyle odpowiedni otwieracz, historia czy dotyk mają za zadanie wywołać w niej odpowiednie emocje, co jak wiadomo jest kluczowym czynnikiem. Co więc w sytuacji, gdy ktoś pewny swojej wartości i nie chcący niczym imponować zacznie rozmowę od zwykłego „cześć”, a potem nie będzie używał negów i innych metod i strategii, skoro mając nawet początkowe zainteresowanie nie będzie potrafił go wykorzystać i zwiększyć, bo np po przeczytaniu tego artykułu uzna stosowanie wymienionych w nim technik za niewłasciwe i uderzające w jego poczucie własnej wartości, co spowoduje brak efektów i w końcowym rozrachunku żal i pytanie „czy było warto”. Z kolei ktoś nawet podświadomie się dowartościowujący, lecz korzystający ze swojego pełnego arsenału metod, strategii i sposóbów odniesie sukces i nawet jeśli pojawi się poźniej jakiś głos i pytanie, czy było warto zaczynać z pozycji osoby o mniejszej wartości, a następnie dopiero to jakoś zmieniać i modyfikować poprzez użycie tego czy tamtego sposobu, to widok śpiącej obok po upojnej nocy kobiety skutecznie owe pytanie i wątpliwości zagłuszy.
Pozostaje więc kwestia tego, czy znajdując się na tym poziomie można mieć i jedno i drugie, a więc nie zmącone poczucie bycia najlepszym wyborem dla kobiety bez stosowania rożnych technik podnoszących i obniżajacych wartosć, a przy tym wciąż znajdując się w owej ziemi obiecanej i mając wszystkie płynace z tego profity. Będę wdzięczny, jeśli w kolejnych artykułach to jakoś wyjaśnisz.
Pozdrawiam 🙂
co do negow to się nie zgadzam , neg ma zbic ja z piedestalu ponieważ to ona się wywyzsza a nie ty jesteś od niej gorszy i to neg ma ja przywrocic do stanu bycia na rownym przyjacielskim poziomie
neg ma tez za zadanie wzbudzić w niej udowodnienie ,ze jest warta społecznie , ze miesci się w kategoriach akceptowanych przez spoleczenstwo np ma pokazac jej ,ze jest odrzucona przez ludzi,ze jest uposledzona społecznie itp.
Dobry artykuł ale stosowanie rad w tym artykule jest dla ludzi którzy pracuja nad soba i maja juz w sobie na tyle sily wewnetrznej aby czuc sie tak ze sobą aby niczego nie potrzebowac ze swiata zewnetrznego.
To jest po prostu stan w którym jesteś tym kim jesteś,czujesz sie z tym ok,niczego nie oczekujesz a i tak otrzymujesz to co chcesz. Tak jak w przypadku poziomu niżej zep o negach,schematach faceci tez uzyskuja rezultaty z kobietami ale to wszystko przypomina pewną walke,wojne etc. Gdzie trzeba cos zrobic,cos zastosowac,jakas strategie aby kobieta zachowala sie w odpowiedni sposób, a potem zastosowac kolejna strategie aby znów się w odpowiedni sposób zachowala. Minus duży tego poziomu że to jest męczące i zabiera przyjemnosc z procesu poznawania,rozmawiania z kobiety. Bo facet zamiast czerpac radosc z interakcji,z samego bycia z kobieta to ciagle jest zamyslony pt 'co ja teraz powinienem zrobic? 'co teraz mam jej powiedziec aby sie podniecila?’ 'co zrobic aby dala sie pocalowac?’ etc. To wszystko jest jak pole bitwy gdzie kobieta to wróg i trzeba jakoś tego wroga przechytrzyc,oszukac etc.
W poziomie który opisuje O’rety,wszystko dzieje sie samo bez oczekiwan a duzym plusem tego jest przyjemnosc jaka z tego plynie. Można by powiedziec ze to jest tak tzw stan flow, robisz cos nie zastanawiajac sie nad tym a i tak Ci to coś wychodzi.
Biorąc pod uwagę że cały system jest chory a tylko Ty znasz rozwiązanie, doskonała reklama 😉
Jak mi się znudzą 3 laski dziennie i 2 w nocy też pomyślę o odkryciu w sobie tego czegoś, co jak myślę będzie naturalnym efektem otwieraczy, negów, grania badboya itp czyli diabelską pewnością siebie, doświadczeniem i kompetencją w kontaktach z pięknymi kobietami wypracowaną na klasycznych metodach bez których w moim świecie pozostaje słuchanie do końca życia tylko jednego zdania „Zostańmy przyjaciółmi”;)
niech one zainteresują mnie
Przerywam czytanie w połowie, by napisać: kolejny świetny artykuł. Dziękuję O’rety!