Czy warto być szczerym?
Jak się ma szczerość do uwodzenia? Pomaga czy przeszkadza?
Podczas jednych z ostatnich konsultacji usłyszałem genialne zdanie:
Szczerość raz działa, a raz nie.
Co w nim genialnego? Pokazuje jakie mamy podejście do szczerości i czego od niej wymagamy.
Traktujemy szczerość jako technikę, dzięki której mamy coś konkretnego osiągnąć.
Kiedy szczerość działa?
Jeżeli tego nie osiągniemy, uznajemy że szczerość zawiodła, nie zadziałała i mamy takie myśli:
„Mówiłeś, że mam być szczery z kobietami. I co? Byłem szczery i mnie olała. To dowód na to, że szczerość nie działa!”
Czy szczerość może raz działać, a raz nie? Co znaczy stwierdzenie 'działać’? Wydaje nam się, że szczerość działa wtedy, gdy wszystko pójdzie zgodnie z planem i osiągniemy zamierzony cel, np. powiedziałem jej szczerze, że mi się podoba i dostałem nr telefonu.
Wydaje nam się, że szczerość nie działa wtedy, gdy nie poszło zgodnie z planem i celem, np. powiedziałem jej szczerze, że mi się podoba i NIE dostałem numeru.
Czy to prawda, że w tym drugim przypadku szczerość nie zadziałała? NIE. Ona także zadziałała, ale nie tak jak tego oczekiwaliśmy.
Dochodzimy do głównego wniosku: SZCZEROŚĆ ZAWSZE DZIAŁA. Problem leży w tym, że nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jaki wywoła efekt, czyli czy nasz plan/cel zostanie osiągnięty.
Nastawiliśmy się na wzięcie numeru, ale go nie otrzymaliśmy. Logika podpowiada, że niepotrzebnie byliśmy szczerzy i nie warto takim być, bo szczerość może utrudnić nam otrzymanie tego, co pragniemy (np. numeru, awansu, nowego klienta). Ktoś mógłby nawet stwierdzić, że szczerość jest przeszkodą w osiąganiu celów.
Dla kogo jest szczerość?
I to by się wszystko zgadzało, poza jednym małym ALE:
Szczerość nie jest dla innych, tylko dla Ciebie!
Szczerość nie jest techniką do osiągania celów, tylko narzędziem, dzięki któremu Twoje życie będzie łatwiejsze i będziesz miał mniej problemów.
Czy jest tu ktoś, kto nie chce być szczęśliwy, nie chce mieć łatwego życia i chce mieć problemy? Podejrzewam, że nie.
Chcesz usłyszeć jedną z tajemnic życia?
Problemy są skutkiem braku szczerości, a brak szczerości jest przyczyną problemów. Ludzie, którzy są szczerzy ze sobą i z innymi, nie mają problemów. Im bardziej szczery jesteś, tym mniej masz problemów w życiu. Szczerość jest także jednym z najskuteczniejszych sposobów na rozwiązywanie problemów.
Jeżeli ktoś mówi, że warto być szczerym w kontaktach z kobietami to nie dlatego, że szybciej ją poderwiesz, tylko dlatego, że unikniesz dzięki temu wielu problemów. Być może w efekcie bycia szczerym, nie poderwiesz jej. To nie oznacza, że poniosłeś porażkę. To jest wciąż sukces! Być może gdybyś ja poderwał, to miałbyś później mnóstwo problemów poprzez znajomość z tą dziewczyną. Właśnie przed takimi sytuacjami CHRONI Cię szczerość. Dlatego ludzie szczerzy nie mają problemów, a Ci którzy je mają, widocznie w którymś momencie byli nieszczerzy (ze sobą lub z innymi).
Odnosząc się do naszej sentencji: Szczerość jest przeszkodą w osiąganiu celów. Zgadza się. I właśnie to jest jej największy DAR. Pytanie, czy nieosiągnięcie celu może być darem?
Tak, bo szczerość przeszkadza w osiąganiu wszystkich celów, które są NIESZCZERE (wobec siebie)!. Łapiesz już o co chodzi?
Szczerość jest potężnym buldożerem, który niszczy wszystkie nieszczere intencje, zamiary, cele i plany na swojej drodze. Pozostawia po sobie same zgliszcza!
Uwaga!
Ta część artykułu była tylko grą wstępną. Teraz dopiero zrobi się ciekawie, bo schodzimy o jeden poziom głębiej, gdzie szczerość nabiera nowego znaczenia.
Nieszczere cele
Wiesz, które z Twoich celów są nieszczere?
… WSZYSTKIE TWOJE CELE SĄ NIESZCZERE!
Brzmi jak herezja i totalne szaleństwo?
A może to Twoje cele takie są? Masz odwagę, by tak na nie spojrzeć?
[Zatrzymaj się teraz na chwilę. Weź głęboki, powolny wdech i czytaj dalej]
Kto jest autorem celów o pięknej sylwetce, szybkim samochodzie, prężnym przedsiębiorstwie, wysokiej pozycji w hierarchii czy trójkącie z dwoma modelkami?
Odpowiesz: JA! Ok, super. Ale czym jest to ’JA’? To zbiór Twoich przekonań, opinii, myśli, osądów i preferencji. To, co nazywasz JA, jest workiem, w którym jest wszystko co lubisz, czego nie lubisz, do czego dążysz, czego pragniesz, od czego uciekasz i czego się boisz. Ten worek zawiera wszystkie Twoje wzorce myślowe. Jego inna popularna nazwa to EGO.
Autorem wszystkich celów jest ego, które jest niezadowolone z aktualnego ciała, z aktualnego samochodu (lub jego braku), z aktualnej pracy, z aktualnej pozycji społecznej i aktualnej dziewczyny (lub jej braku). Dlatego stawia sobie cele, by zarabiać tyle, a tyle, bzykać tyle a tyle, mieć takie, a takie ciało i znać tylu, a tylu ludzi.
Wydaje mu się, że gdy osiągnie te wszystkie rzeczy, będzie w końcu zadowolone i SZCZĘŚLIWE (bo o szczęście tu chodzi).
I co w tym nieszczerego? Czy szczęście jest złym celem? Oczywiście, że nie! Ale być może ten artykuł sprawi, że zaoszczędzisz kilkadziesiąt lat swojego życia, szukając szczęścia tam, gdzie go nie ma (w sylwetce, portfelu, prestiżu czy dziewczynach).
Ktoś Cię okłamał!
Zostałeś okłamany. Rozumiesz? Powiedziano Ci nieprawdę i powtórzono ją tysiące razy, aż stała się prawdą. Gdy byłeś mały, niewinny i bezbronny, uwierzyłeś w kłamstwa dorosłych o tym, że MUSISZ COKOLWIEK ZROBIĆ LUB OSIĄGNĄĆ, ABY BYĆ SZCZĘŚLIWYM.
Wiesz co jest najlepsze? Urodziłeś się w 100% szczęśliwym! A nie miałeś wtedy totalnie nic. Byłeś goły, wesoły i zajebiście szczęśliwy. Bez hajsu, fitnessowego ciała, fury i modelki obok. Wtedy jeszcze nie byłeś podatny na kłamstwa. Ale zacząłeś się starzeć i łykać jak pelikan wszystko, co mówili Ci dorośli i co pokazywano w TV.
Pozwalałeś im na to, by Cię okłamywano. Wiesz dlaczego na to pozwalałeś? Bo mierzyłeś wszystkich swoją miarą. Byłeś dobry, kochający, szczęśliwy i szczery, więc zakładałeś, że oni też tacy są. Dlatego im wierzyłeś. A jednak ich też kiedyś ktoś okłamał i teraz bezwiednie okłamują innych. Tak samo jak Ty będziesz okłamywał swoje dzieci, dopóki się nie ogarniesz. Gonisz za tymi wszystkimi celami, za wielkim sukcesem, a nie widzisz, że to jedno wielkie kłamstwo.
Jeżeli lubisz być okłamywany, to Twoja sprawa. Ale nie miej pretensji, że nie jesteś szczęśliwy, bo nie masz dziewczyny albo pieniędzy.
Kiedyś ich nie miałeś i byłeś szczęśliwy. To dlaczego teraz nie jesteś? Bo dałeś się okłamać!
Nie chciałbyś w takim razie poznać prawdy?
Pssst! Pobudka!
Prawda jest taka, że nie musisz NIC robić, by być szczęśliwym. Gdy zaczynasz stawiać sobie cele (by osiągnąć szczęście w przyszłości), to automatycznie tracisz szczęście, do którego masz dostęp teraz. Nie znajdziesz szczęścia tak długo, dopóki będziesz go szukał. Szukanie szczęścia ZAPRZECZA temu, że masz je na wyciągnięcie ręki.
Zaczynasz wierzyć w kolejne kłamstwo, którym jest SUKCES. Czytasz książki, oglądasz inspirujące filmiki na yt, słuchasz wywiadów z ludźmi, którzy osiągnęli sukces, subskrybujesz trenerów motywacyjnych i dzięki temu sam jesteś super zmotywowany, by też go osiągnąć. Ale nikt z nich nie mówi Ci, że SUKCES TO BUJDA NA RESORACH. Że sukces to iluzja szczęścia, którą projektujesz na zewnętrzne czynniki. Że gonienie za sukcesem odbiera Ci szczęście. Oni wszyscy są z Tobą nieszczerzy! Ba, oni nawet nie są szczerzy sami ze sobą.
ZATRZYMAJ SIĘ! Tak TY! Ten, który stawia sobie nieustanne cele i goni za szczęściem. Zrób sobie na chwilę przerwę, zrelaksuj się. Przejdź się na spacer do parku, pooglądaj bawiące się dzieci, przyjrzyj się
zwierzętom, poobserwuj przyrodę, poczekaj na zachód słońca i daj mu się pochłonąć. Zamknij oczy i wsłuchaj się w śpiew ptaków. Zrób kilka głębokich oddechów, wyczuj różnice w temperaturze wpuszczanego i wypuszczanego powietrza. Pozwól, aby ten gadający umysł na chwilę się uspokoił. Zauważ ile masz powodów do tego, by już być szczęśliwym. Zatrzymaj się. Niech inni się ścigają, Ty już jesteś na mecie!
Rób tak kilka razy dziennie. Nie ważne czy jesteś w pracy czy jedziesz autobusem. Zatrzymaj się na chwilę. Odłóż wszystko, weź kilka głębokich oddechów i się zrelaksuj.
Tak właśnie wygląda moment szczerości. Moment, w którym się zatrzymujesz, przestajesz gonić, pozwalasz sobie na relaks i odpoczynek od celów i pragnień. Taki moment to najpiękniejszy prezent, jaki możesz sobie podarować. Ten moment to stan, w którym jest bawiące się dziecko lub szybujący nad Tobą ptak. Oni nie wiedzą, że do szczęścia potrzeba czegokolwiek, dlatego są szczęśliwi.
Obdarowuj siebie takimi szczerymi momentami tak często jak tylko będziesz potrafił, a w Twoim życiu zaczną dziać się cuda.
Moc z Tobą!
Kamil
Znakomity artykuł, ja i chyba większość ludzi samemu nigdy by na to nie wpadła. Dziękuję, że piszesz te artykuły, są genialne.
Dziękuję!
Świetny artykuł! Dlatego najbardziej Cię szanuję ze wszystkich uwodzicieli. Właśnie za to że nie uczysz osiągania tzw. 'sukcesu’ tylko uwalniasz umysł.
Dzięki!
Jestem w szoku. Tyle o poznawaniu siebie. Dotychczas kojarzyłem tą tematykę z blogami o rozwoju osobistym, medytacją, i tym podobne.
Panie Kamilu – kawał dobrej roboty!
P.S.
Coś mi podpowiada, że to wszystko jest podejrzanie…
prawdziwe?
Pozdrawiam
Dzięki!
Ps. Zlokalizuj skąd pochodzi to 'coś’, które Ci to podpowiada i słuchaj go jak najczęściej 🙂
Świetny blog, cieszę się że na niego trafiłem właśnie teraz!
I jest inny niż wiekszosc stron o podrywaniu, szkoleń czy kursów które pojawiają się jak grzyby po deszczu. Sam kiedyś kiedyś, juz kilka lat temu interesowałem się tematem uwodzenia, ale skończyło się na teorii, bowiem w jakiś sposób mnie to odrzucało. Czułem że to nie dla mnie, wolałem zostać po prostu sobą, takim jakim jestem. Czułem że zbyt wiąże się to z dokarmianiem ego, tworzeniem jakiegoś nieprawdziwego obrazu siebie, wbrew sobie. Na manipulacji. Nie chciałem siebie oklamywac, to najgorsze co można zrobić dla siebie samego. Poszedłem bardziej w medytacje, studiowanie książek w stylu „transerfing rzeczywistości” (to też działa, polecam), kierowaniem się w stronę tego co mnie interesuje, robieniem tego co lubię. Docenianiem i byciem wdzięcznym za to co mam, za to że żyje. I to też zadziałało, poczułem szczęście, autentyczne, z wnętrza. Poczułem miłość do świata i do ludzi. I zacząłem zauważać ze kobiety bardziej się mną interesują, czułem w sobie energię, wewnętrzna moc. Radość, miłość do życia. Taką autentyczną, ludzie od razu to wyczuwają. Poczułem się też tak naturalnie pewniejszy siebie, bez żadnej ciężkiej pracy. Lekko i prawdziwie.
I wszystko było pięknie ładnie, aż pewnego dnia pojawiła się dziewczyna. By nie rozpisywać się zbytnio, powiem że to bardziej ona poderwala mnie, niż ja ją. Wyciągnęła że mnie cała ta pozytywna energię, karmiła kłamstwami, bawiła się manipulacjami w wyrafinowany sposób, widać miała w tym spore doświadczenie. Wzbudzała jakiś niepokój wewnętrzny, sączyła truciznę każdego dnia narzekaniem na cały świat i wszystko wokół (choć z początku tak nie było). Ja z kolei zacząłem zatracać siebie, odmawiałem sobie, by dać jej. Bo nie miała, bo wszystko jest przeciwko niej, bo wiecznie kasy brakuje, bo miała bardzo ciężką, patologiczną przeszłość. Pomagałem jej z czystej potrzeby serca, a sam na tym straciłem, głównie tracąc siebie. Nie miała koleżanek, a samych kolegów. Ja nie byłem zazdrosny, nie patrzyłem jej w telefon, cały czas z kimś pisała, spotykała się z wieloma facetami. Ufałem jej, a na początku miałem podejście że jak będzie chciała odejść, to i tak to zrobi ale na początku czułem się silny, miałem tarcze wysoko nad głową. Ale wytrwałem w tej sile, którą tak naprawdę świeżo co odzyskałem po wielu latach, może jakieś dwa miesiace. Z czasem tarcza opadła, a ja stałem się podatny na wszelkie ataki. Najgorsze jest to że pozwoliłem sobie na to. Czułem się z nią coraz gorzej, długo jej tego nie mówiłem. Nie byłem szczery sam ze sobą. Nie ustanowiłem granic, a gdy na jaw wyszło wiele klamst, i tak jej wybaczylem. I dałem kolejna szansę, choć teraz widzę że błędem jest robienie tego samego i oczekiwanie innych rezultatów. Ten toksyczny związek trwał pół roku, po jego zakończeniu wpadłem w jakąś depresję, straciłem radość życia. Straciłem energię, poczułem się zdradzony, oszukany, zmanipulowany i wykorzystany. Ale sam na to pozwoliłem.
Wiem teraz że świat to nie tylko patrzenie przez różowe okulary, ale też trzeba rozbudzić nieco swą gadzią naturę. I pozostać autentycznym, jeszcze bardziej autentycznym. Szczerym z samym sobą. Nikogo nie da się uszczęśliwić na siłę, nie da się zbawić całego świata. Starając się uszczęśliwić wszystkich wokół, unieszczesliwiamy tak naprawdę tylko samego siebie. Takie uszczęśliwianie innych to też niestety programy wgrane jeszcze w dzieciństwie, w domu rodzinnym, w szkole, na podwórku. Całe życie nas determinuje, w szczególności dzieciństwo. Ale mamy w sobie ogromną moc, zdolną uleczyć nawet choroby wedle zachodniej medycyny uważane powrzechnie za nieuleczalne. Tak samo jak rozwinąć w sobie zdrową relacje z samym sobą. Bo zawsze trzeba zacząć od siebie. Kiedy chcemy by ktoś pokochał nas, wpierw musimy poczuć miłość do samego siebie. By coś dać, wpierw musimy coś mieć. Z pustego i Salomon nie naleje. A ten blog ma w sobie jakąś duchową cząstkę, coś sięgającego głębiej poza zwodnicze podszepty ego. W najbliższych dniach mam zamiar go zgłębić, i wyciągnąć z niego jak najwięcej cennych lekcji, o wielu z nich zdążyłem się już przekonać na własnej skórze, o niektórych wciąż zapominam, a wiele z nich wprowadza powiew swieżosci do sposobu, w jaki odbierałem świat do tej pory.
Często takie trudne związki, relacje bolą. Potrafią naprawdę bardzo zaboleć, czasem zrujnować nawet zdrowie gdy zbyt długo trwają. Ludzie potrafią utknąć w czymś tkaim na całe lata. Ale takie związki też nam są potrzebne, bo ukazują nam prawdę o nas samych. Pokazują tak naprawdę jacy jesteśmy, co mamy jescze do przepracowania, na co powinniśmy zwracać uwagę w przyszłości. Jawią się jako odbicie w zwierciadle, co wewnątrz to i na zewnątrz. Motywują do większej zmiany, do wzięcia większej odpowiedzialności za swoje życie.
Dziekuje Ci O’Rety za to naprawdę wartościowe miejsce w internecie, i za szczerość. Dzięki takim ludziom jak ty właśnie, można odzyskać wiarę w ludzi i świat.
Pozdrawiam serdecznie!
Dziękuję za piękny wpis, historię i ciepłe słowa. Zgłębiaj dalej bloga, a w przypływie pytań, dawaj znać. Trzymaj się ciepło i wszystkiego dobrego!
Świetny artykuł. Taki…szczery ? szczerość, prostota i naturalność mają w życiu największą moc. Szkoda, że tak niewielu ludzi o tym wie, zwłaszcza tych młodych i niedoświadczonych przez życie, którzy wciąż za czymś gonią, bo myślą że szczęście to materialna i namacalna rzecz, tymczasem to tak naprawdę stan duszy, płynący z głębi człowieka? Gorąco pozdrawiam
Be the change, you want to see in the world 🙂
Dziękuje .